Wokół Twittera panuje zamieszanie, a serwis nie radzi sobie z dezinformacją wśród użytkowników. Wszystko przez problematyczną sprzedaż serwisu. Przepychanki wokół zmiany właściciela trwają od kilku miesięcy, szkodząc temu popularnemu medium społecznościowemu. Wszystkiemu winny wydaje się Elon Musk, który jako nowy właściciel zaczyna ostro monetyzować Twittera. Wcześniej grymasił z kupnem potentata. Czy nowe kierownictwo wyjdzie serwisowi na dobre?
Ostra zmiana w polityce Twittera
Całe zamieszanie zaczęło się, gdy Musk ogłosił w kwietniu, że chce kupić serwis. Kłopoty pojawiły się już miesiąc później, kiedy zainteresowany ogłosił, że do kupna może nie dojść. Musk twierdził wtedy, że kierownictwo witryny nie chce udostępnić mu pełnych danych o liczbie użytkowników. Po tym oświadczeniu ceny akcji spółki spadły. Ponieważ kupujący pierwotnie zgodził się kupić akcje spółki po ponad 52 dolary za sztukę, a za sprawą jego działań ich wartość spadła, część akcjonariuszy pozwała Muska. Tymczasem on wycofał się z oferty i wrócił do niej dopiero pod pewnym przymusem i groźbą odszkodowania. Wszystko to nie wyszło serwisowi na dobre.
Sytuację pogorszyło podejście przyszłego właściciela do spółki Twitter i jej pracowników. Musk od początku zapowiadał zwolnienia i przeprowadził je, gdy tylko został właścicielem firmy. Chaotyczna i masowa fala zwolnień sparaliżowała firmę i zmusiła kierownictwo do ponownego zatrudniania osób, bez których system nie jest w stanie funkcjonować. Tego typu sytuacje przyczyniły się do wspomnianej wcześniej dezinformacji, jaka zapanowała na serwisie. Cała transakcja pokazała Muska raczej w niekorzystnym świetle. Jako człowieka dążącego do maksymalnej monetyzacji spółki, który przy okazji promuje niezdrowe podejście do balansu między pracą a życiem prywatnym.
Niszcząca monetyzacja
Gdy Elon Musk wreszcie zdecydował się na zapowiedziany wcześniej zakup, oprócz masowych zwolnień wprowadził też kilka znaczących zmian w samym serwisie. Jedna z nich była szczególnie nietrafiona. Chodzi o błękitny znaczek, który do niedawna można było kupić za niecałe 8 dolarów. Znaczek służył wyróżnieniu nazwiska lub marki i przed jego otrzymaniem należało przejść szczegółową weryfikację. Nowy właściciel to zmienił, co zaowocowało falą oszustów, którzy na Twitterze z wzmiankowanym znaczkiem podszywali się pod znane osobistości lub marki. Obecnie sprzedaż znaczka została wstrzymana.
Z powodu agresywnej polityki z Twittera wycofało się sporo dużych reklamodawców i jego dalsze losy są bardzo niepewne. Szczególnie że nowe plany odbiegają mocno od obecnej linii rozwoju serwisu. Musk chciałby rozwinąć Twittera do formy multimedialnego centrum, w którym wymienianie się poglądami będzie tylko jedną z opcji. Elon widziałby w tym miejscu również usługi bankowe, sprzedaż czy rozrywkę. Czy te ambitne plany centralizacji się powiodą? Czas pokaże, na razie projekty Muska napotykają opór wśród największych firm z branż, które miałyby stać się częścią centrum Twittera.
Najnowsze komentarze